Człowiek
XXI weku:
Idę
przez życie bez nadziei i szansy na szczęście, gdyż gdzie istnieje radość kiedy
pustka dotyka mojej duszy. Istnieję, choć nie potrafię się nazwać. Nie mogę znaleźć
sposobu poznania swojej tożsamości, swojej esencji. Nie mogę nieść brzemienia
decyzji którymi tworzę swoje imię; imię którego przecież nie znam. Wynurzam się
z odmętów żalu i cierpienia by dotrzeć do rzeczywistości moich braci i sióstr. Samo cierpienie definiuje jedynie przez subiektywny ogląd na rzeczywistość, która w swej złożoności jest przecież prosta - wszystko ma swój początek i koniec, lub wpada w domykający się cykl. Humanizm. Nihilizm. Egzystencjalizm. Wybór. Życie. Słowa, mające dla mnie duże
znaczenie, tworzące przezrocze mojej osobowości. Nie czuję nic poza tym co
sensualne. Nie wiem czego chcę, chcąc jednak to odkryć. Szukam odpowiedzi na
pytania, których nie mam siły zadawać. Czujesz się tak samo? Nie powiem Ci o
tym, gdyż społeczeństwo tworzy strukturę bezosobowej komunikacji – Ja,
pośrednik, Ty. Nie jak dawniej, czyli prostsze, naturalne - Ja i Ty.
Czy
Opowieści przodków dzisiejszego porządku na świecie są dla nas wystarczające?
Czy może chcemy określić siebie przez to co robimy, czym i kim się stajemy? Bo
przecież pełna istota twojego i mojego życia nie jest definitywnie określona?
Każda chwila, wybór i otaczający nas świat potrafi dać nam nową perspektywę,
nową jakość bytu, który nazywamy życiem. A jednak to trwonimy.
Dla mnie
liczą się dwie rzeczy: ludzie i piśmiennictwo. Interesuję się tym co czasami
nieuchwytne, przebrzmiałe uczuciami, myślami i stanami innych osób. Rozmawiam z
wielkimi naszego świata poprzez analizę tego co pozostawili po sobie – dzieła spisane,
namalowane i odtworzone przez mimików naszych czasów – artystów. Gdzie podąża
świat, który poprzez wyrywkową eksplorację przeszłości próbuje znaleźć nowy
sens świata niezrozumiałego. Większość z osób w rozwiniętych krajach, trzyma w
ręku narzędzie, w którym znajduje się przesmyk, skrót do niemal
nieograniczonych zasobów wiedzy. Do czego go używamy? Zobaczmy: najczęściej do
zapełniania pustki. Kiedy próbujemy uciszyć niegasnące, płomienne myśli i
wątpliwości za pomocą tego co zabiera nam czas, o który przecież tak ochoczo
walczymy. Próbujemy zaoszczędzić chwilę na pewnych czynnościach, rezygnacji z tego
w co wierzymy i co kochamy, by odnaleźć chaotyczną nicość własnej tożsamości – jak
możemy wiedzieć kim jesteśmy, skoro chłoniemy to co dostępne, nie szukając
aktywnie odpowiedzi.
Niedawno czytałem spisany wykład Jean-Paul’a
Sartre’a pt. Egzystencjalizm i Humanizm. Choć sam orientuję swoją perspektywę
opartą o przesłanki nurtu egzystencjalizmu, który poznałem przez swoje studia
nad terapią, psychoterapią oraz psychiatrią podczas swoich studiów, do każdego
dzieła czytanego w moim życiu staram się podchodzić z rezerwą, czyli z
szacunkiem dla autora, który nazwałbym konstruktywną krytyką. Zwykle notuję
sobie zdania, które wybrzmiewają echem w mojej pamięci i tak oto jedno z nich, pochodzące
z dzieła wspomnianego wyżej autora: „Nie ma nic poza człowiekiem niż on sam, co
mogłoby rozwiązać problem ludzkiej egzystencji.” – Nie zrozum mnie źle drogi
czytelniku. Fatalizm samotności w tym świecie, gdzie człowiek sam miałby
określić istotę życia, które stało się jego udziałem, może być przygnębiający
czy wymagający, lecz jednocześnie może nas pocieszyć. Jak? Otóż jeśli nie ma
siły, która na nas wpływa, a sami tworzymy subiektywne dzieło naszego życia, w
takim razie możemy osiągnąć o wiele więcej, niż kiedy założymy wpływ fortuny na
to co nazywamy wolną wolą. Biorę oczywiście pod uwagę zewnętrzne czynniki
determinujące życie akie jak zdrowie, sytuacja materialna, kontekst społeczny
etc. Jednak nie zmienia to faktu, iż siła ludzkiego ducha* jest zatrważająco
nieprzewidywalna. Zawsz znajduje się jakaś osoba, stawiająca pytania, mnożąca
odpowiedzi i wyjaśnienia w sposób do tej pory niespotykany. Jak dla mnie to
pocieszająca myśl, którą zamykam dzisiejszy wpis.
Czekam na Twoje rozmyślenia czytelniku – nie zawiedź świata
egoistycznie trzymając swoje świetne myśli tylko dla siebie!
Jeśli masz taką możliwość, powiedz innym, których mogą zainteresować takie treści. Będę wdzięczny.
Pozdrawiam,
Zruis Rhaan.
* Ducha rozumianego w dwojaki sposób – religijnie i niereligijnie.
Religijnie jako esencję, duszę człowieka, lub niereligijnie, jako wolę, siłę
wewnętrzną i ludzki potencjał.
Jako pierwszy komentarz - po jednokrotnym przeczytaniu pańskiego tekstu - w głowie pozostaje, brak akceptacji. Bo jak samotność może pozwolić na odkrycie senesu istnienia?
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź. Dużo w tym prawdy. Patrzę teraz na słowa, które wówczas napisałem - faktycznie brak akceptacji staje się wyrokiem dla ludzi, od których oczekuje się bycia "kimś", zachowywania się w "jakiś" określony sposób, nierzadko niezgodny z tym co prawdziwie wybija rytm naszej wewnętrznej pieśni życia.
UsuńSamotność to kamień milowy w dojrzewaniu ludzkiego umysłu - podparty jednak doświadczeniem obecności, gdyż tak jak jest z ciemnością - zauważamy ją dopiero gdy brakuje nam światła.
ZR
Szkoda tylko że by dowiedzieć się o sobie jak najwięcej trzeba niejako zostawić coś za sobą, zrezygnować. Niekiedy zrezygnować z samego siebie, by samemu dojrzewać. Tak jak Pan pisze w komentarzu... staranie się być kimś innym, kimś lepszym wg innych niekoniecznie pozwala nam na ulepszanie samego siebie. Mam wrażenie wielkiego smutku w tym, czym dzieli się Pan z czytelnikiem.
OdpowiedzUsuńkilka rad od S. King'a
OdpowiedzUsuńhttp://www.kawerna.pl/biblioteka/felietony/item/11636-20-rad-stephena-kinga-dla-pisarzy.html
Świetny wpis. Daje do myślenia
OdpowiedzUsuńA czy autor jest samotny? Wielki żal płynie z tego tekstu.. wielka strata? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń