poniedziałek, 2 maja 2016

Cykl "Pryzmat": 1.01. Człowiek XXI Wieku

Człowiek XXI weku:
Idę przez życie bez nadziei i szansy na szczęście, gdyż gdzie istnieje radość kiedy pustka dotyka mojej duszy. Istnieję, choć nie potrafię się nazwać. Nie mogę znaleźć sposobu poznania swojej tożsamości, swojej esencji. Nie mogę nieść brzemienia decyzji którymi tworzę swoje imię; imię którego przecież nie znam. Wynurzam się z odmętów żalu i cierpienia by dotrzeć do rzeczywistości moich braci i sióstr. Samo cierpienie definiuje jedynie przez subiektywny ogląd na rzeczywistość, która w swej złożoności jest przecież prosta - wszystko ma swój początek i koniec, lub wpada w domykający się cykl. Humanizm. Nihilizm. Egzystencjalizm. Wybór. Życie. Słowa, mające dla mnie duże znaczenie, tworzące przezrocze mojej osobowości. Nie czuję nic poza tym co sensualne. Nie wiem czego chcę, chcąc jednak to odkryć. Szukam odpowiedzi na pytania, których nie mam siły zadawać. Czujesz się tak samo? Nie powiem Ci o tym, gdyż społeczeństwo tworzy strukturę bezosobowej komunikacji – Ja, pośrednik, Ty. Nie jak dawniej, czyli prostsze, naturalne - Ja i Ty.
Czy Opowieści przodków dzisiejszego porządku na świecie są dla nas wystarczające? Czy może chcemy określić siebie przez to co robimy, czym i kim się stajemy? Bo przecież pełna istota twojego i mojego życia nie jest definitywnie określona? Każda chwila, wybór i otaczający nas świat potrafi dać nam nową perspektywę, nową jakość bytu, który nazywamy życiem. A jednak to trwonimy.
Dla mnie liczą się dwie rzeczy: ludzie i piśmiennictwo. Interesuję się tym co czasami nieuchwytne, przebrzmiałe uczuciami, myślami i stanami innych osób. Rozmawiam z wielkimi naszego świata poprzez analizę tego co pozostawili po sobie – dzieła spisane, namalowane i odtworzone przez mimików naszych czasów – artystów. Gdzie podąża świat, który poprzez wyrywkową eksplorację przeszłości próbuje znaleźć nowy sens świata niezrozumiałego. Większość z osób w rozwiniętych krajach, trzyma w ręku narzędzie, w którym znajduje się przesmyk, skrót do niemal nieograniczonych zasobów wiedzy. Do czego go używamy? Zobaczmy: najczęściej do zapełniania pustki. Kiedy próbujemy uciszyć niegasnące, płomienne myśli i wątpliwości za pomocą tego co zabiera nam czas, o który przecież tak ochoczo walczymy. Próbujemy zaoszczędzić chwilę na pewnych czynnościach, rezygnacji z tego w co wierzymy i co kochamy, by odnaleźć chaotyczną nicość własnej tożsamości – jak możemy wiedzieć kim jesteśmy, skoro chłoniemy to co dostępne, nie szukając aktywnie odpowiedzi.
Niedawno czytałem spisany wykład Jean-Paul’a Sartre’a pt. Egzystencjalizm i Humanizm. Choć sam orientuję swoją perspektywę opartą o przesłanki nurtu egzystencjalizmu, który poznałem przez swoje studia nad terapią, psychoterapią oraz psychiatrią podczas swoich studiów, do każdego dzieła czytanego w moim życiu staram się podchodzić z rezerwą, czyli z szacunkiem dla autora, który nazwałbym konstruktywną krytyką. Zwykle notuję sobie zdania, które wybrzmiewają echem w mojej pamięci i tak oto jedno z nich, pochodzące z dzieła wspomnianego wyżej autora: „Nie ma nic poza człowiekiem niż on sam, co mogłoby rozwiązać problem ludzkiej egzystencji.” – Nie zrozum mnie źle drogi czytelniku. Fatalizm samotności w tym świecie, gdzie człowiek sam miałby określić istotę życia, które stało się jego udziałem, może być przygnębiający czy wymagający, lecz jednocześnie może nas pocieszyć. Jak? Otóż jeśli nie ma siły, która na nas wpływa, a sami tworzymy subiektywne dzieło naszego życia, w takim razie możemy osiągnąć o wiele więcej, niż kiedy założymy wpływ fortuny na to co nazywamy wolną wolą. Biorę oczywiście pod uwagę zewnętrzne czynniki determinujące życie akie jak zdrowie, sytuacja materialna, kontekst społeczny etc. Jednak nie zmienia to faktu, iż siła ludzkiego ducha* jest zatrważająco nieprzewidywalna. Zawsz znajduje się jakaś osoba, stawiająca pytania, mnożąca odpowiedzi i wyjaśnienia w sposób do tej pory niespotykany. Jak dla mnie to pocieszająca myśl, którą zamykam dzisiejszy wpis.

Czekam na Twoje rozmyślenia czytelniku – nie zawiedź świata egoistycznie trzymając swoje świetne myśli tylko dla siebie!
Jeśli masz taką możliwość, powiedz innym, których mogą zainteresować takie treści. Będę wdzięczny.
Pozdrawiam,
Zruis Rhaan.


* Ducha rozumianego w dwojaki sposób – religijnie i niereligijnie. Religijnie jako esencję, duszę człowieka, lub niereligijnie, jako wolę, siłę wewnętrzną i ludzki potencjał.

6 komentarzy:

  1. Jako pierwszy komentarz - po jednokrotnym przeczytaniu pańskiego tekstu - w głowie pozostaje, brak akceptacji. Bo jak samotność może pozwolić na odkrycie senesu istnienia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odpowiedź. Dużo w tym prawdy. Patrzę teraz na słowa, które wówczas napisałem - faktycznie brak akceptacji staje się wyrokiem dla ludzi, od których oczekuje się bycia "kimś", zachowywania się w "jakiś" określony sposób, nierzadko niezgodny z tym co prawdziwie wybija rytm naszej wewnętrznej pieśni życia.
      Samotność to kamień milowy w dojrzewaniu ludzkiego umysłu - podparty jednak doświadczeniem obecności, gdyż tak jak jest z ciemnością - zauważamy ją dopiero gdy brakuje nam światła.

      ZR

      Usuń
  2. Szkoda tylko że by dowiedzieć się o sobie jak najwięcej trzeba niejako zostawić coś za sobą, zrezygnować. Niekiedy zrezygnować z samego siebie, by samemu dojrzewać. Tak jak Pan pisze w komentarzu... staranie się być kimś innym, kimś lepszym wg innych niekoniecznie pozwala nam na ulepszanie samego siebie. Mam wrażenie wielkiego smutku w tym, czym dzieli się Pan z czytelnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. kilka rad od S. King'a
    http://www.kawerna.pl/biblioteka/felietony/item/11636-20-rad-stephena-kinga-dla-pisarzy.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis. Daje do myślenia

    OdpowiedzUsuń
  5. A czy autor jest samotny? Wielki żal płynie z tego tekstu.. wielka strata? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń